piątek, 28 stycznia 2011

Sesjo, pozwól żyć


Być może niektórych z Was zaskoczy ta informacja, ale członkowie redakcji "16mm" nie są bogami, nie żyją sobie na Olimpie z czołówki Paramountu, nie zasiadają na tronach ułożonych z taśm filmowych, nie grzmocą co wieczór wstrząsniętego i niemieszanego Martini w towarzystwie X muzy i jej starszych koleżanek. Członkowie redakcji "16mm" są ludźmi, a co najgorsze - studentami.

Niby to już piąty rok studiów, ale końcówka stycznia wciąż sprawia, że skacze nam ciśnienie, a lista mailingowa zapełnia się tonami pytań z cyklu "dał inne pytania? O_o". Jeszcze tylko kilka dni, a życie po raz kolejny będzie miało smak najtańszej kawy z Carrefoura, Level Upa i fajek sępionych od współlokatorów. W tym roku zdajemy przedmiot zwany Kierunki Filmu Współczesnego, na który oglądamy przede wszystkim terabajty filmów z kręgu festiwalu w Sundance. Solondz, Clark, LaBute, Linklater. Są tutaj krew, śmiech, sperma, indiańscy nerdowie, romanse we Wiedniu i nuda w New Jersey. Jest w gruncie rzeczy fajnie, filmoznawstwo to przede wszystkim zabawa, pomyślcie sami: chcielibyście być przepytani na egzaminie z takiego fragmentu? A może chcielibyście dostać na teście taką zagadkę: czy jeden z bohaterów "Happiness" jest a) pedofilem b) ocieraczem z autobusu 194 w Krakowie c) studentem prawa d) wszystkimi powyższymi?

To już piąty rok studiów, więc nadchodzi czas poważnych decyzji. "16mm" będzie istnieć dalej. W Internecie. Strona już powstaje, kartkowanie pisma ma swoje zalety, ale teraz będziemy mieć większy zasięg, odpadnie kafkowska i syzyfowa walka z boiurorkacją, a Wy nie będziecie musieli wędrować od knajpy do knajpy w poszukiwaniu ostatniego egzemplarza. Do przeczytania i trzymajcie kciuki za egzamin!

wtorek, 18 stycznia 2011

Dopalacze: reaktywacja


Dopalacze są już od kilku ładnych miesięcy nielegalne, ale - jak to mawiał Boguś Linda - świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia, więc kino przygotowało wspaniałą rekompensatą dla naszych znudzonych i działających synaps. Już od piątku za sprawą uśmiechającego się przyjaźnie pod wąsem Gaspara Noe będziecie mogli sobie tak mocno poturbować mózgi jak po najmocniejszych dopalaczach.

"Wkraczając w pustkę", bo o tym filmie mowa, to jedna z najlepszych produkcji minionej dekady, "nowe kino", jak to mówią ci bardziej egzaltowani, ale w tym wypadku nie ma co zgrywać twardziela, tylko trzeba przyznać, że ten dewiant od "Nieodwracalne" to człowiek z wizją, nawet jeśli jest to wizja paskudna i będąca produktem przebrzydłej cywilizacji śmierci. "Uzależniony od przemocy, będzie cię katował aż do całkowitego resetu systemu sensorycznego" - zachęcał do twórczości Noe w ostatnim numerze "16mm" Staszek Liguziński. Nie róbcie tego w domu. Zróbcie to w kinie.

Na zakończenie polecamy jeszcze podzielony na kilka części film dokumentalny o spotkaniu Noe z Harmonym Korine'em. Tak żebyście pamiętali jedną starą prawdę: zażywacie - przegrywacie.

sobota, 15 stycznia 2011

Drapiemy i jesteśmy drapani

Codzienność w świecie mediów wygląda tak, że nieustannie kogoś swędzą plecy i ktoś inny musi go po nich podrapać; z całym dobrodziejstwem inwentarza weszliśmy między te wrony i musimy drapać jak i one. Z tej racji prezentujemy kilka ogłoszeń parafialnych:

20 stycznia skumplowane z nami Kino Pod Baranami zaprasza na kolejną edycję międzynarodowego festiwalu filmów krótkich FUTURE SHORTS. Wśród widzów styczniowej edycji Future Shorts rozlosowane zostanie pierwsze z serii wydawnictwo DVD – kolekcja filmów „Adventures in short film. Volume 1”. Ponadto, pierwsze dziesięć osób, które zakupią bilet na seans, otrzyma zestaw DVD z krótkimi filmami laureatów Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Słowem - można się obłowić.

27 stycznia w Bochni nasi wspólnicy w filmoznawczej zbrodni z DKF-u Maciste pokażą "Terminatora II" Jamesa Camerona. Projekcja odbędzie się z taśmy 35mm, a gościom na wstępie "hasta la vista" powie Michał Walkiewicz.

Drapiemy się jeszcze z E-Splotem, który zamieścił ostatnio wywiad z Marcinem Wroną z poprzedniego numeru oraz tekst o cyberpunku z najnowszego. Klikajcie i czytajcie z tego wszyscy, jak mawiał jeden brodaty koleś.

Poza tym już zbombardowaliśmy Kraków tonami papieru. Jeśli jeszcze nie dostaliście najnowszego numeru, to piszcie do nas: mamy jeszcze kilka zaskórniaków specjalnie dla najwierniejszych czytelników.

niedziela, 2 stycznia 2011

Żegnaj czarny poniedziałku!

Nasze zegary biologiczne przesunęły się o jedną cyferkę do przodu i mamy już rok 2011. Pewnie już wyrzygaliście swoje żołądki, zaleczyliście kaca, doprowadziliście do ładu zdewastowane po imprezach mieszkania, zrobiliście noworoczny rachunek sumienia i uświadomoliście sobie, że jesteście krok bliżej do śmierci.

Jeśli po tych słowach zaczęły kiełkować w Waszych głowach myśli samobójcze, to postaram się Was nieco pocieszyć: zdążyliśmy z "16mm" przed końcem 2010. Już zaczęliśmy spamować Waszym ulubionym pismem Kraków i oczekujcie jeszcze większej ekspozji papieru w przyszłym tygodniu, szczególnie że mamy teraz nakład 2000 egzemparzy.

Na zachętę wrzucamy wstępniak oraz teksty redaktora Mirskiego i redaktora Stasiowskiego z poprzedniego numeru.

Następny numer będzie Numerem Sądu Ostatecznego: podsumujemy minione rok oraz dekadę. Zanim jednak napiszemy nasze podsumowania, wydrukujemy je i przekażemy w Wasze ręcę, polecamy rankingi ułożone przez dwóch prominentnych krytyków z USA, Rogera Eberta i J. Hobermana. Ci kolesie jeszcze do nas nie piszą, ale pracujemy nad tym.

I na koniec, tradycyjnie, kulturalnie, obowiązkowo, życzymy Wam wszystkiego najlepszego z okazji Nowego Roku. Jeśli Wasz sylwester był tak wybuchowy jak w finale tego filmu, to życzymy Wam, abyście na gruzach zbudowali sobie nowe, lepsze, godne kolejnej dekady życia. Zdrówka!